Pia 17 VII – Jarocin Festival 2009
jechałam tam głównie dla Editorsów i IAMX. pół godziny, podczas których grali Editors, to prawdziwy EARGASM, nowe kawałki są genialne i już nie mogę się doczekać płyty! szkoda, że tak wyszło, prawdziwa klątwa z pierwszymi dniami festiwali (kto był na Arctic Monkeys na Openerze wie, co mam na myśli)... Czesław śpiewa świetny jak zawsze, szkoda, że zaczęło lać. Myslovitz nie zobaczyłam, pobiegliśmy do domu po długie spodnie i suche ciuchy, jednak widziałam ich już chyba 7 razy, zobaczę pewnie drugie tyle ;) IAMX - rewelaaaaaaaaaacja, zaczęli moim ukochanym Bring Me Back a Dog, potem Nature of Inviting (ulubiony z ostatniej płyty)... cudownie, wynagrodziło Editorsów i deszcz. Acid Drinkers - mnóstwo energii, dobra forma, dobrze posłuchać klasyków ;) co do Bad Brains - niestety wokal ginął, HR chyba myślał, że jest na mszy, ogólnie porażka. Ignite - kolejna tragedia, wszystko brzmiało tak samo, wokalista chyba myśli, że wciąż panuje komuna i trzeba "pieprzyć system", a przy okazji pieprzyć świetne kawałki, jakSunday Bloody Sundayz repertuaru U2.... New Model Army widziałam tylko kawałek, ale zdecydowanie dawali radę. The Black Tapes i The Automatic słyszałam po raz pierwszy i ok, zwłaszcza ci drudzy, chętnie posłucham ich więcej.
atmosfera na festiwalu: sielsko, biegające dzieci, całe rodziny, wylegiwanie się na trawce. nawet naprute towarzystwo tak nie przeszkadzało, a raczej bawiło (w przeciwieństwie do stada nawalonych Brytoli i dresiarzy na Openerze). co do wykrzykiwania chamskich tekstów, gdy gra inna kapela - cóż, są ludzie i parapety. dla mnie cały polski "pankrok" to dno, ale nie krzyczę "wyp...dalać", jak to miało miejsce na Editors. doceniam tradycję Jarocina, ale cieszę się, że jego formuła się zmienia, choć teraz wygląda to tak, jakby zbytnio chcieli zadowolić i starych wyjadaczy, i młode pokolenie z rodziny indie-electro ;]
achhh.... no i pan wodzirej vel konferansjer. po co on tam? DLACZEGO on tam? w ramach walki z bezrobociem?
chyba tyle ode mnie.
jechałam tam głównie dla Editorsów i IAMX. pół godziny, podczas których grali Editors, to prawdziwy EARGASM, nowe kawałki są genialne i już nie mogę się doczekać płyty! szkoda, że tak wyszło, prawdziwa klątwa z pierwszymi dniami festiwali (kto był na Arctic Monkeys na Openerze wie, co mam na myśli)... Czesław śpiewa świetny jak zawsze, szkoda, że zaczęło lać. Myslovitz nie zobaczyłam, pobiegliśmy do domu po długie spodnie i suche ciuchy, jednak widziałam ich już chyba 7 razy, zobaczę pewnie drugie tyle ;) IAMX - rewelaaaaaaaaaacja, zaczęli moim ukochanym Bring Me Back a Dog, potem Nature of Inviting (ulubiony z ostatniej płyty)... cudownie, wynagrodziło Editorsów i deszcz. Acid Drinkers - mnóstwo energii, dobra forma, dobrze posłuchać klasyków ;) co do Bad Brains - niestety wokal ginął, HR chyba myślał, że jest na mszy, ogólnie porażka. Ignite - kolejna tragedia, wszystko brzmiało tak samo, wokalista chyba myśli, że wciąż panuje komuna i trzeba "pieprzyć system", a przy okazji pieprzyć świetne kawałki, jakSunday Bloody Sundayz repertuaru U2.... New Model Army widziałam tylko kawałek, ale zdecydowanie dawali radę. The Black Tapes i The Automatic słyszałam po raz pierwszy i ok, zwłaszcza ci drudzy, chętnie posłucham ich więcej.
atmosfera na festiwalu: sielsko, biegające dzieci, całe rodziny, wylegiwanie się na trawce. nawet naprute towarzystwo tak nie przeszkadzało, a raczej bawiło (w przeciwieństwie do stada nawalonych Brytoli i dresiarzy na Openerze). co do wykrzykiwania chamskich tekstów, gdy gra inna kapela - cóż, są ludzie i parapety. dla mnie cały polski "pankrok" to dno, ale nie krzyczę "wyp...dalać", jak to miało miejsce na Editors. doceniam tradycję Jarocina, ale cieszę się, że jego formuła się zmienia, choć teraz wygląda to tak, jakby zbytnio chcieli zadowolić i starych wyjadaczy, i młode pokolenie z rodziny indie-electro ;]
achhh.... no i pan wodzirej vel konferansjer. po co on tam? DLACZEGO on tam? w ramach walki z bezrobociem?
chyba tyle ode mnie.
